Długi weekend - pijani kierowcy.
2019-05-01
Zbliża
się długi weekend. Co roku wiąże się on z wypadkami spowodowanymi przez
nietrzeźwych kierowców. Za kilka dni w mediach znowu pojawią się
niechlubne statystyki i rozpocznie się dyskusja nad poszukiwaniem
skutecznego sposobu wyeliminowania nietrzeźwych kierujących. Być może
znów usłyszymy populistyczne hasła typu: alkomat w każdym aucie,
odbieranie dożywotnio prawa jazdy etc., jednakże te pomysły nie mają
podstaw w prawie ani nie gwarantują skuteczności.
Jako egzaminator
kandydatów na kierowców i kierowców, czuję szczególną potrzebę
zaradzenia temu problemowi. Na etapie egzaminowania nie jesteśmy
niestety w stanie stwierdzić, kto w przyszłości będzie prowadził po
pijanemu. W moim przekonaniu, aby skutecznie wyeliminować lub chociaż
zmarginalizować problem pijanych kierowców potrzebny jest szczelny i
sprawny system zarówno działań prewencyjnych jak i zwalczających. Tylko
absolutna nieuchronność kary spowoduje, że kierowcy będą bardziej
rozważni. Mandaty wystawiane przez policjantów powinny być skutecznie
egzekwowane i o wiele wyższe niż obecnie, a za jazdę pod wpływem wynosić
nie kilkaset ale kilka tysięcy złotych. Może warto również zastanowić
się nad wzorowanym na krajach zachodnich i USA systemem karania jako
„systemem naczyń powiązanych”. Oznacza to, iż kierowca zatrzymany za
jazdę pod wpływem alkoholu, dostaje mandat w określonej wysokości (dość
dużej, aby odczuł jego dolegliwość), informacja o wypadku i karze
przesłana zostaje automatycznie do ubezpieczyciela, co znacząco odbije
się na wysokości OC przy następnym ubezpieczeniu samochodu. Prawo jazdy
nie zostaje odebrane ale zawieszone, na tydzień, miesiąc, pół roku, w
zależności od spowodowanego wypadku. Przez ten okres kierowca
zobowiązany jest np. do wykonywania prac społecznych (sprzątania ulic,
parków, wolontariatu w schroniskach dla zwierząt etc., po pracy lub w
weekendy), uczestniczenia w pogadanki w szkołach lub na zajęciach w
grupach rozwiązujących problemy nałogowe. Być może cały ten system kar i
przede wszystkim ich nieuchronność powstrzymałoby następnych pijanych
kierowców.
Z poruszanym przeze mnie tematem wiąże się jeszcze jeden
problem, mianowicie obecne w polskim społeczeństwie przyzwolenie na
prowadzenie pod wpływem. Nieraz słyszeliśmy o zatrważających
przypadkach, gdy pijany kierowca wiózł jeszcze żonę i dzieci. Aby temu
zapobiec można prowadzić kampanie społeczne, ale przede wszystkim należy
edukować kolejne pokolenia. Aby pokolenie naszych nastoletnich dzieci i
następne wzrastały i weszły w dorosłość z absolutnym przekonaniem, że
prowadzić po alkoholu po prostu nie wolno.
Ze strony służb
mundurowych i prawodawców wymagane są bardziej stanowcze działania, bo
dotychczasowe nie wykazały zbyt dużej skuteczności. Idąc dalej tak się
zastanawiam, czy aby pomóc policji w ściganiu pijanych kierowców nie
wrócić do starych sprawdzonych metod. Za moich młodych lat często byłem
kontrolowany na drodze /profilaktycznie/ przez tzw. „Społecznych
Inspektorów Ruchu Drogowego”, warto zastanowić się czy na ich wzór nie
powołać takich inspektorów, np. spośród osób, które zajmują się zawodowo
problematyką kierowców np.: chociażby egzaminatorzy, instruktorzy
nauki jazdy, kierownicy wydziałów komunikacji, emeryci policyjni czy
nawet taksówkarze, którzy całe zawodowe życie spędzają na drodze w ruchu
i są doskonałymi obserwatorami ruchu drogowego. Rok w rok przy
okazji świąt czy długich weekendów słyszymy o pladze pijanych kierowców.
Ich liczba jednego roku się podnosi, następnego nieznacznie spada, ale
nie zmienia to faktu, że Polska ma z pijanymi kierowcami ogromny
problem. Nieporównywalnie większy niż inne kraje UE. Musimy pozwolić na
dolegliwe, stanowcze i surowe kary dla pijanych kierowców, bo skutki ich
pijaństwa są o wiele większe, niż obecne kary, które za to ponoszą. St.Barnaś