Wspomnienie 11 latki ze spotkania z Papieżem.


2014-04-04

Byłam wczoraj na Zadziale, płonęła "Papieska watra" było pięknie. Niebo było takie piękne, patrzyłam w ten płomień i powiem, wielu ludziom brakuje takiego płomienia w sercu. Pamiętam to jak dziś, miałam 11 lat jak Papież był na Podhalu w Zakopanym w Kościele p.w.  Św. Rodziny, tam odprawiał Msze świętą za dzieci komunijne. Było bardzo, bardzo dużo ludzi, stałyśmy z mamą i siostrą centralnie koło nawy bocznej było duszno, ciasno, każdy się na siebie pchał, przeciskał aby być jak najbliżej Papieża. Wyobraźcie sobie, że jak już schodzili z procesją pogłaskał mnie po głowie. Wtedy  duchota i szarpanie ludzi, przepychanie i to, że nie przyszli słuchać a oglądać Papieża przestało mnie to już denerwować. Pamiętam to jak dziś. Te ciepłe jego  dłonie, spojrzenie pełne miłości do ludzi. Łza zakręciła mi się w oku. Człowiek jest istotą, która może zrobić wiele dla drugiego człowieka jeśli tak naprawdę tylko tego chce. A tak w życiu do szczęścia trzeba nie wiele, troszkę zrozumienia i akceptacji. Ja wierzę w Boga ale uważam że trzeba być jak kadzidło, które niesie zapach Boga - do ludzi, w tym jest „BYĆ”.  Być dobrym człowiekiem…

Nasz kandydat na: